Znowu jedziemy na Suwalszczyznę, fajnie… Mamy problem z trafieniem do Pauliny ale znajdujemy ślad, który z pewnością nas zawiedzie do jej rodzinnego domu w pięknej suwalskiej wsi – baloniki przywiązane do kilkusetletniej lipy. Tak! pięknie położony dom wśród pagórków, i łąk.  Paulina przywitała nas na ganku porośniętym bujnym krzewem winogrona, boso, w zwiewnej sukience – co od razu przywiodło nam skojarzenia z Zosią z filmu “Pan Tadeusz”.
Andrzej przyszedł do Pauliny na piechotę z orszakiem i akordeonistą śpiewającym pięknym, donośnym głosem. Błogosławieństwo, jedziemy na ślub do Pokamedulskiego Klasztoru w Wigrach.
Mimo wielu remontów drogi dojeżdżamy na czas do pięknie położonego klasztoru. Po ślubie życzenia i krótka sesja zdjęciowa na wzgórzu kościelnym, z którego rozciąga się przepiękny widok na jezioro, jedziemy na wesele do hotelu w Starym Folwarku.
Okazało się, że zabawę gościom umilał zespół Cymes również z Białegostoku – świetni ludzie, którzy grają na żywo… Paulina i Andrzej chcieli mieć zdjęciową sesję plenerową w dniu ślubu, tak więc jedziemy oczywiście nad jezioro, a ściślej przystań jachtową. Sebastian – świadek – wpadł na pomysł aby popłynąć łódkami, czemu nie – będą oryginalne fotki. Trochę było problemów zanim nasi wiosłowi ogarnęli temat manewrowania łódkami, przez co wystraszyliśmy wszystkie ryby wędkarzom :). Ale w końcu udało się. Akurat nasza łódka zawierała “nieco” wody w środku, ale czego nie robi się dla zakochanych, skarpetki potem wyschną… Na brzegu przemili ludzie zaprosili nas na grilla a my odwdzięczyliśmy się im winem weselnym. Wracamy na wesele. Impreza była przednia, a goście “dali czadu na parkiecie”!

Share This